Zawinięta w ręcznik weszła z powrotem do pokoju, od razu podchodząc do walki, żeby wygrzebać z niej bieliznę i założyć ją na siebie. Wyjrzała przez okno, sprawdzając pogodę, która sprawowała się nieznacznie lepiej, niż wczoraj. Wyciągnęła dżinsowe spodnie, od razu zakładając je na siebie i z powrotem wróciła do przeszukiwania ubrań. Dobrała jeszcze szarą koszulkę z krótkim rękawem oraz nadrukiem na przodzie i białą bluzę. Jo należała do dziewczyn, które nie lubiły spędzać przed lusterkiem kilku godzin i zdecydowanie wolała spodnie, ponieważ czuła się w nich sto razy bardziej komfortowo niż w jakiej koliwiek spódnicy. Nie chcąc tracić czasu na makijaż zupełnie z niego zrezygnowała, jedynie rozczesując jeszcze wilgotne włosy.
- Samantha wstawaj, bo spóźnisz się na zajęcia - mruknęła głośno szatynka, otwierając okno na całą szerokość. Podciągnęła się na rękach i usiadła na parapecie, przodem do pokoju.
- Boże, za co pokarałeś mnie kolejną osobą, która musi być wszędzie punktualnie? - jęknęła głośno blondynka, przekręcając się na brzuch i mocniej zakrywając się kołdrą z powodu zimna, jakie zapanowało w całym pokoju.
- Bardzo często się spóźniam, ale dziś pierwszą mam matmę, a że nie wiem, na ile mogę pozwolić sobie u nauczyciela, to zrobię wyjątek - zaśmiała się ciemnowłosa, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów i wysuwając jednego, od razu wsadziła go pomiędzy wargi, odpalając zapalniczką. Sam, czując zapach dymu od razu podniosła się do pozycji siedzącej i zaczęła uważnie przyglądać się swojej współlokatorce.
- Palisz? - podniosła wysoko jedną brew, nie spuszczając wzroku z dziewczyny.
- Nie nałogowo. Można powiedzieć, że bardziej podpalam - wzruszyła ramionami i krzyżując nogi w kostkach zaczęła poruszać nimi do przodu i do tyłu.
- Rozumiem McCain niechętnie podniosła się z łóżka i niemrawym krokiem powędrowała do łazienki, zamykając się w niej od środka.
Joanna zaciągnęła się jeszcze kilkukrotnie papierosem , po czym zgasiła go, a peta wrzuciła do niewielkiego śmietnika, stojącego pomiędzy dwoma biurkami. Szatynka zeskoczyła z parapetu, od razu zamykając za sobą okno. Zaczęła pocierać o siebie dłońmi, żeby choć w najmniejszym stopniu je rozgrzać i podeszła do planu lekcji, żeby sprawdzić, jakie musi zapakować książki na dzisiejsze zajęcia.
~*~
Jo weszła do sali języka hiszpańskiego, na swoją przedostatnią lekcje dzisiaj. Chciała mieć ją jak najszybciej za sobą, żeby móc w końcu iść na wf. Miała nadzieję, że będzie mogła po raz kolejny ćwiczyć z chłopakami. Chociaż z drugiej strony, jeśli grałaby z dziewczynami w siatkówkę, to mogłaby z daleka obserwować nauczyciela.Zaczynała bać się sama siebie. Nie miała pojęcia, jak jeden facet mógł aż tak przyciągnąć jej uwagę. Przecież to tylko wuefista, który najprawdopodobniej uważa swoją pracę za całkowitą męczarnię i gdyby mógł, to uciekł jak najdalej z tej szkoły dla snobistycznych bachorów, do których ona sama oczywiście się nie zaliczała i mogłaby znaleźć jeszcze kilkoro takich osób - nowych znajomych.
Zajęła miejsce w ostatniej ławce, a po chwili obok niej pojawiła się Samantha. Na szczęście tę lekcję miały razem i nie zamierzały przeznaczyć jej na naukę, czy tego typu sprawy. Chciały ja po prostu przegadać i jak na razie nic nie stało im na przeszkodzie. Oczywiście oprócz nauczyciela, którego do tej pory jeszcze ani raz nie widziały na oczy. Są jednak pewne, że uda im się znaleźć jakieś wyjcie.
Siwawy mężczyzna, z książką w ręce wszedł do sali lekcyjnej, rozglądając się uważnie po twarzach uczniów, po czym w ogóle się nie odzywając usiadł za biurkiem i zaczął przeglądać dziennik. Po sali rozniósł się jego niski głos, czytający kolejne nazwiska z listy obecności.
- Przydałoby się znaleźć sobie jakichś partnerów na bal powitalny - blondynka od razu zaczęła rozmowę, odwracając głowę w kierunku ciemnowłosej. Jo zmarszczyła brwi, zupełnie nie wiedząc, o co chodzi jej towarzyszce.
- Jaki bal powitalny? - zapytała cicho, zerkając co chwilę na matematyka, który w każdym momencie mógł przeczytać jej nazwisko.
- Nie czytałaś tablicy ogłoszeń? - Sam podniosła wysoko jedną brew, nie spuszczając wzroku ze znajomej.
- Nawet nie wiem jeszcze, gdzie ona jest - Hill wzruszyła obojętnie ramionami. - Jestem - mruknęła, podnosząc rękę, kiedy usłyszała swoje nazwisko pomiędzy szeptami innych uczniów.
- W każdym bądź razie w ten piątek jest bal powitalny dla wszystkich klas. Takie uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego - wytłumaczyła krótko jasnowłosa. - Musimy znaleźć jakieś sukienki - uśmiechnęła się szeroko.
- McColl. Jeszcze raz będę musiał wywołać twoje nazwisko, a opuścisz tą salę - warknął zdenerwowany nauczyciel. Samantha przewróciła oczami, podnosząc rękę i nawet się nie odzywając.
Zaraz po dzwonku, dziewczyny wyszły jako pierwsze z sali, udając się prosto w kierunku szatni. Sam usiłowała namówić Jo, żeby ta nie rezygnowała z gry z chłopakami tylko dlatego, że chce przyjrzeć się nauczycielowi, bo przecież może mu tylko jeszcze bardziej zaimponować. Joanna natomiast twardo obstawała przy swoim i twierdziła, że to i tak bez sensu, bo przecież jest on nauczycielem. Weszły do szatni i nie czekając na nikogo zaczęły przebierać się w stroje, cały czas rozmawiając. Przestały się odzywać dopiero, kiedy w pomieszczeniu pojawiły się inne dziewczyny.
Kiedy były już gotowe, weszły do sali gimnastycznej i usiadły pod jedną ze ścian, przyglądając się uważnie chłopakom. Samantha co chwilę komentowała wygląd każdego z nich, czym nie raz rozśmieszała Jo, powodując u niej kolejne wybuchy śmiechu.
- Joanno, grasz dzisiaj z tymi dziećmi? - obok dziewczyn, znikąd pojawił się wuefista i przykucnął przed nimi. Szatynka powstrzymała rumieńce, a blondynka śmiech, widząc reakcję koleżanki.
- Dziś chciałam poćwiczyć z dziewczynami - mruknęła cicho, nie patrząc na mężczyznę, tylko na swoje dłonie. Już zaczęła wyobrażać sobie kazanie, jakie na sto procent wygłosi jej Sam zaraz po wejściu do ich pokoju.
- Rozumiem cię. Mam jednak nadzieję, że jeszcze kiedyś skopiesz ich, jak ostatnio - zaśmiał się, po czym stanął na prostych nogach i ruszył w kierunku swoich wychowanków.
- Głupia jesteś i tyle - podsumowała ją McColl, odwracając się do niej plecami, czym wywołała efekt odwrotny do zamierzonego. Jo pokręciła rozbawiona głową i nie mogąc się powstrzymać dźgnęła towarzyszkę kilkukrotnie w żebra.
Ich zabawa nie trwała jednak długo, ponieważ nauczycielka zarządziła rozgrzewkę. Szatynka miała przez cały czas nieodparte wrażenie, że większość dziewczyn, należących do klasy ma ochotę po prostu zabić ją spojrzeniem. Domyślała się, że chodzi o fakt, jak dobrze dogaduje się z większością chłopaków. Nawet Sam kilkukrotnie ostrzegała ją, że jeszcze ma możliwość zmiany zdania i jeżeli nie chce zginąć, trafiona piłką siatkową, to powinna jak najszybciej uciekać na drugą stronę sali gimnastycznej. Ciemnowłosa zignorowała jednak swoją towarzyszkę i głos rozsądku, podpowiadający to samo, co ona.
Podczas wybierania składów oboje wuefistów rozmawiało o czymś ze sobą zawzięcie. Wszyscy uczniowie zastanawiali się nad tematem ich dyskusji. Jednak Joanna i Samantha miały małe podejrzenia, że chłopaki coś wiedzą i nie chcą podzielić się tym z dziewczynami. W końcu jednak nauczycielka uśmiechnęła się szeroko i pokiwała twierdząco głową, a nauczyciel machnął ręką.
- Gramy całą klasą na całą salę. Wybierajcie chłopaków - Hill spiorunowała swoją towarzyszkę spojrzeniem, kiedy ta uderzyła ją z całej siły w ramię. Blondynka jedynie wzruszyła ramionami i przyglądała się wszystkim zebranym na sali. Jo zaczęła zastanawiać się, na czym ma polegać ta nagła decyzja połączenia grup. Nie odezwała się jednak nawet słowem i po prostu czekała na upragniony początek lekcji.
__________________________
Chciałam powiedzieć, że publikuję rozdział. Co prawda jest nieco spóźniony, ale nie aż tak bardzo jak ostatni. Po prostu ostatnio bardziej siedzę w książkach niż w komputerze i nawet nie mam ochoty go włączać. Rzygać mi się chce na samą myśl o tym, ale nie ważne. Wiem, że jestem dziwna, ale pozostawmy to bez komentarza, bo się jeszcze zestresuję i co wtedy?
Mam pytanie. Czy ktoś chciałby się ze mną spotkać i pogadać na różne tematy, nie koniecznie związane z prowadzeniem blogów czy One Direction? Cholernie zaczyna mi się na tych wakacjach nudzić i pomyślałam, że rozwijanie znajomości nie musi być takie złe. Na przykład znalazłam sobie taką evi (na pewno znacie xD) i okazało się, że jest zajebista (ale nie dodawaj sobie, za tą ciemnotę xD).
Piszcie: 1220763
Moja lokalizacja: Stalowa Wola, podkarpackie.
Kończę na dzisiaj. Dobranoc wszystkim i miłego czytania,
Evansik. xx
Hah! Czyli jak Jo nie poszła do chłopaków, to oni przyszli do niej :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Czekam na nexta :**
Kiedy next? Nigdy?
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, co dalej :)
OdpowiedzUsuń