Uważnie rozglądała się dookoła,
analizując każdy, nawet najmniejszy szczegół miejsca, w którym aktualnie się
znajduje. Już od jakichś dwudziestu minut byli na miejscu i jak wszyscy
pozostali, czekali aż nauczyciele wręczą im kluczyki do pokoi oraz przydzielą
współlokatorów. Jo już w drodze z lotniska stwierdziła, że na pewno nie dogada
się z osobą, z którą dane jej będzie dzielić pokój. Dlaczego? Powód jest
nadzwyczaj prosty - na jeden pokój przypadają dwie osoby tej samej płci. A ona
zawsze lepiej dogadywała się z facetami. Pozostała jej tylko cicha nadzieja na
to, że dziewczyna, z którą zamieszka będzie w miarę normalna i uda im się jakoś
dogadać.
Przeczesała ręką włosy,
odgarniając je do tyłu i wróciła do swojego przyjaciela, który zdążył już
znaleźć sobie jakiegoś towarzysza rozmów. Usiadła na masce samochodu, zupełnie
ignorując blondyna, który zaczął już coś opowiadać na temat jej obrazów.
Chciała znaleźć się w swoim łóżku, bo podróż była dość męcząca. Poderwała
się z maski samochodu, widząc jak wśród uczniów pojawia się vice dyrektorka. Podeszła bliżej wraz z całą resztą zgromadzonych na dziedzińcu uczniów. W
takich właśnie momentach żałowała, że jej nazwisko rozpoczyna się na
"h". No, chyba że jej przyszła współlokatorka jest wcześniej na
liście, ale znając szczęście Jo na pewno tak nie będzie.
- Hill. - usłyszała w końcu, więc zrobiła kilka kroków do przodu,
żeby potwierdzić swoją obecność pomiędzy wszystkimi ludźmi. - McColl. Pokój
dwadzieścia siedem. - dopowiedziała starsza kobieta, na co szatynka zaczęła
rozglądać się dookoła własnej osi.
Zdusiła w sobie jęk,
widząc pomalowaną mocnym makijażem blondynkę w krótkich spodenkach i
przyciasnej bluzce z dekoltem, który odsłaniał więcej, niż powinien.
Zrezygnowała z odwrócenia się w kierunku Niall 'a, żeby nie móc patrzeć na jego
najprawdopodobniej rozbawioną do granic możliwości twarz. Przyjaciele właśnie w
takich momentach powinni się wspierać, ale Horan 'owi ktoś chyba zapomniał o
tym powiedzieć.
Odebrała od dyrektorki
klucze do swojego pokoju, podeszła do walizek i ruszyła niemrawym krokiem w
kierunku akademika. Cały dobry humor, który miała od rana gdzieś zniknął i nie
zapowiadało się na to, że wróci do niej w najbliższym czasie. Wiedziała, że nie
ma szans zamieszkać z przyjacielem ale liczyła na to, że Lulu znając jej
charakter i nastawienie do świata zorganizuje samotne lokum, bez współlokatorów.
Jej nowe miejsce
zamieszkania było niewielkie i nie zachwycało. Całe mieszkanie składało się w
sumie z trzech pomieszczeń. Pierwszym do którego wchodziło się z korytarza był
salonik połączony z małym aneksem kuchennym. Dwoje drzwi znajdujących się
od strony saloniku kierowało do dwóch niewielkich sypialni w których były tylko
jednoosobowe łóżka z materacem, szafka nocna, szafa i biurko. Dziękowała Bogu,
że nie musi spać w jednym pokoju ze swoją współlokatorką i dzielić z nią
szafy. Najbardziej przerażała ją jednak wspólna dla całego korytarza
łazienka. Wolała jednak pokój w akademiku niż mieszkanie które utrzymywaliby
jej rodzice. Chciała być niezależna. Dlatego też postanowiła znaleźć jakąś
prace. Może sprzeda swoje obrazy? Albo będzie uczyć profesjonalnie malować
małych pasjonatów sztuki? Nie widziało jej się jednak pracowanie w jakiejś
kawiarni czy sklepie. To nie było dla niej. Ma zbyt słabe nerwy do takich
zajęć. Ciekawe jednak było, że malowanie obrazów nad którymi siedziała kilka
godzin dziennie nie wytrącało jej z równowagi, wręcz odprężało.
- Zajmuję pokój z lewej! - usłyszała za sobą damski głos ale nie
taki jakby się spodziewała. To ją zaskoczyło.Gdy zobaczyła tą dziewczynę,
oczami wyobraźni usłyszała piskliwy, skrzeczący, wysoki głos który myśli że ma
muzyczne predyspozycje. Jednak ten głos był dość.... normalny?
- Żaden problem -
Jo położyła więc swoją walizkę przy łóżku. Pokój był zbyt mały by trzymać w nim
wszystkie swoje rzeczy zabrane z domu ale na szczęście jej dobroduszna i
wspaniała matka chrzestna, a jednocześnie zbuntowana młodsza siostra jej ojca
oraz jedyny członek rodziny który zna prawdę o studiach i ją w tym wspiera,
Lucy pieszczotliwie zwana przez wszystkich Lulu, zgodziła się a wręcz sama
zaproponowała, że przechowa jej rzeczy.
Nie chcąc siedzieć samej w
pokoju postanowiła przejść się i pozwiedzać nową szkołę. Zamknęła swój pokój na
klucz, który wsadziła do kieszeni spodni, po czym szybkim krokiem wyszła na
korytarz. Zdecydowanie powinna dostać jakąś większą nagrodę za wymykanie się.
Za każdym razem ta sztuka wychodzi jej coraz lepiej. Odetchnęła głęboko,
wygładzając ciemne ubrania, w które była ubrana i z szerokim uśmiechem ruszyła
przed siebie. Fakt, że znajdowała się kilka tysięcy kilometrów od rodziców oraz
całego bagna, związanego z nimi, sprawiał że Jo chciało się wręcz skakać. W
końcu będzie mogła robić to, co jej się żywnie podoba i zamierza skorzystać z
tego przywileju w stu procentach. Wyjęła telefon, po czym napisała krótką
wiadomość do Lulu, że jest już na miejscu.
Skręciła w jeden z wielu korytarzy.
Zaklęła pod nosem, nie mogąc przypomnieć sobie, skąd przyszła. Pogratulowała
sobie w myślach głupoty. Chyba tylko ona potrafi zgubić się pierwszego dnia w
nowej szkole. Spięła się, słysząc odgłos czyichś kroków. Bała się, że weszła
gdzieś gdzie uczniowie nie powinni i może wylecieć nie rozpoczynając nawet
nauki. Szybko skarciła się za taką myśl. Przecież to jej pierwszy dzień w tym
miejscu i nie za go, więc nikt nie powinien mieć do niej pretensji o to, że nie
wie gdzie teraz jest.
- Nie jesteś z innymi? - usłyszała męski głos. Po plecach Jo
przeszedł dziwny dreszcz, kiedy zorientowała się, że rozmawia z nauczycielem.
Po woli odwróciła się w jego kierunku z nieodgadnionym wyrazem twarz.
- Powiedzmy, że się zgubiłam w tych wszystkich korytarzach. -
mruknęła, robiąc krok do tyłu. Tak na wszelki wypadek.
- Chodź, wyprowadzę cię na powietrze, a tam dostaniesz plan całego
budynku. - zaśmiał się czarnowłosy mężczyzna, ruszając przed siebie. - Jaki
kierunek? - zapytał, żeby podtrzymać rozmowę.
- Sztuka. - mruknęła cicho, nie chcąc wdawać się w jakieś głębsze
konwersacje z nauczycielem. Nie lubiła ich wszystkich od tak, dla zasady.
- To będziemy się często widywać. - zaśmiał się mężczyzna,
odwracając na chwilę do niej. W odpowiedzi posłała mu wymuszony uśmiech i
skrzyżowała ręce.
Przez resztę drogi nie odzywali się już
do siebie. Kiedy tylko zauważyła wyjście na zewnątrz skinęła nauczycielowi
lekko głową w podziękowaniu i szybko wyszła z budynku. Odszukała wzrokiem
blondyna, po czym podeszła do niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Złapała
jego dłoń, kiedy chciał zmierzwić jej włosy. Obrzuciła go nienawistnym
spojrzeniem.
- Moich włosów się nie dotyka. - syknęła, puszczając nadgarstek
przyjaciela. W odpowiedzi usłyszała jego głośny śmiech.
- Ja również cieszę się, Jo, że podoba ci się tutaj. - pokazała mu
język, siadając na trawie obok chłopaka w lokach na głowie, z którym wcześniej
rozmawiał Niall. Wystawiła rękę w jego kierunku.
- Joanna. - przedstawiła się krótko, patrząc prosto w jego zielone
oczy. Nie bała się przyglądać ludziom podczas rozmowy, a nawet bardzo pomagało
jej to w zauważeniu, kiedy kłamią.
- Harry. - szatyn uścisnął dłoń dziewczyny, potrząsając nią lekko,
czym wywołał szeroki uśmiech na twarzy Hill.
- Jesteście razem w pokoju? - zapytała, siadając po turecku. Nawet
nie wiedziała, kiedy zaczęła szukać wzrokiem mężczyzny, którego poznała na
korytarzu. Po prostu bardzo ją zaintrygował, to wszystko.
- Nie, ale mamy razem większość lekcji. - mruknął Horan, siadając
obok szatynki. - Z tobą też się kilka znajdzie. - dodał szybko.
- Zabrzmiało, jakby ci się to w cale nie podobało. - skrzyżowała
ręce i udając śmiertelnie obrażoną, odwróciła się do niego plecami.
- Nie podoba mi się, bo mamy ze sobą plastykę i wf! - krzyknął,
zwracając na siebie uwagę kilku osób, siedzących dookoła. Automatycznie
odwróciła się do niego przodem i pacnęła z całej siły w tył głowy.
- Nie mów, że dziewczyna jest od ciebie lepsza z WFu. -
zaśmiał się Harry, patrząc prosto na dwójkę przyjaciół. Jo podniosła wysoko
brew, podnosząc się jednym, zgrabnym ruchem z trawy.
- Ta dziewczyna wygrała większość zawodów, w których brała udział.
- mruknął blondyn, przesuwając się bliżej nowego znajomego.
- Idę z powrotem do pokoju, bo zaraz padnę na twarz. - oznajmiła
Hill, strzepując ziemię ze spodni i biorąc jedną z mapek szkoły, którą miał w
posiadaniu blondyn. - Może tym razem się nie zgubię. - dodała cicho. Miała
nadzieję, że Niall tego nie usłyszy, ale szybko ją straciła, ponieważ już po
kilku sekundach dobiegł do niej głośny śmiech Horana.
Planem Jo było zdrzemnięcie się przed uroczystością
rozpoczęcia roku szkolnego, która co było dla niej dziwne, rozpoczynała się o 7
PM ale może nie chcieli aby studenci musieli gnać na złamanie karku aby tylko
zdążyć na tą całą szopkę. Gdyby nie to, że jest studentką pierwszego roku, na
pewno by na to nie poszła. Nienawidzi takich uroczystości. Ale nie zna szkoły,
nie zna profesorów więc musi ogarnąć co i jak. W pokoju nie było jej nowej
współlokatorki więc teraz była pewna, że nic nie popsuje jej planów. Miała
jakieś dobre dwie godziny na odpoczynek. Nastawiła zegarek na 6 PM i położyła
się spać.
Sala była pełna ludzi. Było tak ciasno, że ledwo dało się oddychać. Stała zaraz pod podium razem z innymi pierwszoroczniakami i kurczowo trzymała dłoni przyjaciela bojąc się, że jej drobne ciało najzwyczajniej w świecie zostanie stratowane. Była drobnej budowy przez co często postrzegana jako księżniczka z porcelany, którą trzeba chronić. Niczego nie zmieniało to, że mierzyła 170 cm wzrostu, bo i tak nadal była drobna.Nie cierpiała tego. Nie cierpiała tego, że każdy jej były chłopak traktował ją jakby oddychanie mogło ją zabić. Nikt nie dostrzegła tego, że ona wcale nie jest taka bezbronna. Przez swoich rodziców miała bardzo silną psychikę i to chyba jedyna rzecz za którą jest im wdzięczna, a dzięki zamiłowaniu do sportu miała dobrą kondycję. Ale nawet to ostatnie nie pomoże jej w przetrwaniu w tej dziczy, jaka własnie dookoła niej panuje.
Sala była pełna ludzi. Było tak ciasno, że ledwo dało się oddychać. Stała zaraz pod podium razem z innymi pierwszoroczniakami i kurczowo trzymała dłoni przyjaciela bojąc się, że jej drobne ciało najzwyczajniej w świecie zostanie stratowane. Była drobnej budowy przez co często postrzegana jako księżniczka z porcelany, którą trzeba chronić. Niczego nie zmieniało to, że mierzyła 170 cm wzrostu, bo i tak nadal była drobna.Nie cierpiała tego. Nie cierpiała tego, że każdy jej były chłopak traktował ją jakby oddychanie mogło ją zabić. Nikt nie dostrzegła tego, że ona wcale nie jest taka bezbronna. Przez swoich rodziców miała bardzo silną psychikę i to chyba jedyna rzecz za którą jest im wdzięczna, a dzięki zamiłowaniu do sportu miała dobrą kondycję. Ale nawet to ostatnie nie pomoże jej w przetrwaniu w tej dziczy, jaka własnie dookoła niej panuje.
__________________
No cześć wszystkim. Tutaj
Jesica. Jak widzicie publikujemy z Evi pierwszy rozdział równo dwa tygodnie po
Prologu. Mamy nadzieję, że chociaż trochę wam się podoba. Ja osobiście uważam,
że momenty pisane przez Evi są zdecydowanie lepsze od tych moich. xD
No dobra, nie pozostaje mi
nic innego, jak was wszystkich pozdrowić, prosić o komentarze, których nie
spodziewałyśmy się aż tyle i czekać do następnego.
Jes.
Za cholere nie wiem, jak to jest, że zawsze z tym co na waszych blogach znajdę (to już trzeci :o) trafia perfect w mój gust! Na tamtych motoryzacja, teraz sztuka... a i oczywiście mocne charaktery. :D Skoro taki świetny początek, to dalej może być tylko lepiej. Nie mogę się doczekać nn!!!
OdpowiedzUsuńZgadzam się w stu procentach. Nie mogę się,doczekać jak rozwinie się przygoda Jo na uczelni.
Usuńhmmm... Ciekawie :) xddd
OdpowiedzUsuńJest świetny. Już nie mogę się doczekać następnego. ;)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać pierwszych zajęć Jo :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :**
Hej ! Rozdział super ,tylko mam jeden problem gdy czytam to nachodzą na tekst strony i statystyki na tekst. Nie wiem czy to tylko mój laptop szwankuje czy tak ustawiłyście. Poza tym nie mogę się doczekać nn . Dagmara
OdpowiedzUsuńej, nie wiem. U mnie jest wszystko normalnie ;c
UsuńU mnie też...
Usuńświetne. I genialna piosenka w tle xD Ogólnie cudowny rozdział i wszystko było zajebiście <3
OdpowiedzUsuńTrafiłam na tego bloga przypadkowo ( jak prawie zawsze ) ale sądzę, że zagoszczę tu jak najdłużej się da. Podoba mi się jak rozwijacie fabułę, zdecydowanie macie dryg do pisania. A uwierzcie znam się na rzeczy, przeczytałam już chyba kilkaset blogów. ( Taaaak, nie ma się co robić w nocy. Pieniędzy na koncie nie ma, ale jest router ! ) W każdym razie czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, całuję i życzę weny.
Ana Bell
http://escape-from-loneliness-fanfiction.blogspot.com/
Masz szczęście, że mi się twój komentarz podoba, bo normalnie za ten spam, to bym usunęła. xD
Usuń