czwartek, 15 maja 2014

Rozdział Pierwszy

         Uważnie rozglądała się dookoła, analizując każdy, nawet najmniejszy szczegół miejsca, w którym aktualnie się znajduje. Już od jakichś dwudziestu minut byli na miejscu i jak wszyscy pozostali, czekali aż nauczyciele wręczą im kluczyki do pokoi oraz przydzielą współlokatorów. Jo już w drodze z lotniska stwierdziła, że na pewno nie dogada się z osobą, z którą dane jej będzie dzielić pokój. Dlaczego? Powód jest nadzwyczaj prosty - na jeden pokój przypadają dwie osoby tej samej płci. A ona zawsze lepiej dogadywała się z facetami. Pozostała jej tylko cicha nadzieja na to, że dziewczyna, z którą zamieszka będzie w miarę normalna i uda im się jakoś dogadać. 
         Przeczesała ręką włosy, odgarniając je do tyłu i wróciła do swojego przyjaciela, który zdążył już znaleźć sobie jakiegoś towarzysza rozmów. Usiadła na masce samochodu, zupełnie ignorując blondyna, który zaczął już coś opowiadać na temat jej obrazów. Chciała znaleźć się w swoim łóżku, bo podróż była dość męcząca. Poderwała się z maski samochodu, widząc jak wśród uczniów pojawia się vice dyrektorka. Podeszła bliżej wraz z całą resztą zgromadzonych na dziedzińcu uczniów. W takich właśnie momentach żałowała, że jej nazwisko rozpoczyna się na "h". No, chyba że jej przyszła współlokatorka jest wcześniej na liście, ale znając szczęście Jo na pewno tak nie będzie. 
- Hill. - usłyszała w końcu, więc zrobiła kilka kroków do przodu, żeby potwierdzić swoją obecność pomiędzy wszystkimi ludźmi. - McColl. Pokój dwadzieścia siedem. - dopowiedziała starsza kobieta, na co szatynka zaczęła rozglądać się dookoła własnej osi.
           Zdusiła w sobie jęk, widząc pomalowaną mocnym makijażem blondynkę w krótkich spodenkach i przyciasnej bluzce z dekoltem, który odsłaniał więcej, niż powinien. Zrezygnowała z odwrócenia się w kierunku Niall 'a, żeby nie móc patrzeć na jego najprawdopodobniej rozbawioną do granic możliwości twarz. Przyjaciele właśnie w takich momentach powinni się wspierać, ale Horan 'owi ktoś chyba zapomniał o tym powiedzieć.
            Odebrała od dyrektorki klucze do swojego pokoju, podeszła do walizek i ruszyła niemrawym krokiem w kierunku akademika. Cały dobry humor, który miała od rana gdzieś zniknął i nie zapowiadało się na to, że wróci do niej w najbliższym czasie. Wiedziała, że nie ma szans zamieszkać z przyjacielem ale liczyła na to, że Lulu znając jej charakter i nastawienie do świata zorganizuje samotne lokum, bez współlokatorów.
           Jej nowe miejsce zamieszkania było niewielkie i nie zachwycało. Całe mieszkanie składało się w sumie z trzech pomieszczeń. Pierwszym do którego wchodziło się z korytarza był salonik połączony z małym aneksem kuchennym. Dwoje drzwi znajdujących się od strony saloniku kierowało do dwóch niewielkich sypialni w których były tylko jednoosobowe łóżka z materacem, szafka nocna, szafa i biurko. Dziękowała Bogu, że nie musi spać w jednym pokoju ze swoją współlokatorką i dzielić z nią szafy. Najbardziej przerażała ją jednak wspólna dla całego korytarza łazienka. Wolała jednak pokój w akademiku niż mieszkanie które utrzymywaliby jej rodzice. Chciała być niezależna. Dlatego też postanowiła znaleźć jakąś prace. Może sprzeda swoje obrazy? Albo będzie uczyć profesjonalnie malować małych pasjonatów sztuki? Nie widziało jej się jednak pracowanie w jakiejś kawiarni czy sklepie. To nie było dla niej. Ma zbyt słabe nerwy do takich zajęć. Ciekawe jednak było, że malowanie obrazów nad którymi siedziała kilka godzin dziennie nie wytrącało jej z równowagi, wręcz odprężało.
- Zajmuję pokój z lewej! - usłyszała za sobą damski głos ale nie taki jakby się spodziewała. To ją zaskoczyło.Gdy zobaczyła tą dziewczynę, oczami wyobraźni usłyszała piskliwy, skrzeczący, wysoki głos który myśli że ma muzyczne predyspozycje. Jednak ten głos był dość.... normalny?
- Żaden problem - Jo położyła więc swoją walizkę przy łóżku. Pokój był zbyt mały by trzymać w nim wszystkie swoje rzeczy zabrane z domu ale na szczęście jej dobroduszna i wspaniała matka chrzestna, a jednocześnie zbuntowana młodsza siostra jej ojca oraz jedyny członek rodziny który zna prawdę o studiach i ją w tym wspiera, Lucy pieszczotliwie zwana przez wszystkich Lulu, zgodziła się a wręcz sama zaproponowała, że przechowa jej rzeczy. 
         Nie chcąc siedzieć samej w pokoju postanowiła przejść się i pozwiedzać nową szkołę. Zamknęła swój pokój na klucz, który wsadziła do kieszeni spodni, po czym szybkim krokiem wyszła na korytarz. Zdecydowanie powinna dostać jakąś większą nagrodę za wymykanie się. Za każdym razem ta sztuka wychodzi jej coraz lepiej. Odetchnęła głęboko, wygładzając ciemne ubrania, w które była ubrana i z szerokim uśmiechem ruszyła przed siebie. Fakt, że znajdowała się kilka tysięcy kilometrów od rodziców oraz całego bagna, związanego z nimi, sprawiał że Jo chciało się wręcz skakać. W końcu będzie mogła robić to, co jej się żywnie podoba i zamierza skorzystać z tego przywileju w stu procentach. Wyjęła telefon, po czym napisała krótką wiadomość do Lulu, że jest już na miejscu. 
       Skręciła w jeden z wielu korytarzy. Zaklęła pod nosem, nie mogąc przypomnieć sobie, skąd przyszła. Pogratulowała sobie w myślach głupoty. Chyba tylko ona potrafi zgubić się pierwszego dnia w nowej szkole. Spięła się, słysząc odgłos czyichś kroków. Bała się, że weszła gdzieś gdzie uczniowie nie powinni i może wylecieć nie rozpoczynając nawet nauki. Szybko skarciła się za taką myśl. Przecież to jej pierwszy dzień w tym miejscu i nie za go, więc nikt nie powinien mieć do niej pretensji o to, że nie wie gdzie teraz jest. 
- Nie jesteś z innymi? - usłyszała męski głos. Po plecach Jo przeszedł dziwny dreszcz, kiedy zorientowała się, że rozmawia z nauczycielem. Po woli odwróciła się w jego kierunku z nieodgadnionym wyrazem twarz. 
- Powiedzmy, że się zgubiłam w tych wszystkich korytarzach. - mruknęła, robiąc krok do tyłu. Tak na wszelki wypadek. 
- Chodź, wyprowadzę cię na powietrze, a tam dostaniesz plan całego budynku. - zaśmiał się czarnowłosy mężczyzna, ruszając przed siebie. - Jaki kierunek? - zapytał, żeby podtrzymać rozmowę.
- Sztuka. - mruknęła cicho, nie chcąc wdawać się w jakieś głębsze konwersacje z nauczycielem. Nie lubiła ich wszystkich od tak, dla zasady. 
- To będziemy się często widywać. - zaśmiał się mężczyzna, odwracając na chwilę do niej. W odpowiedzi posłała mu wymuszony uśmiech i skrzyżowała ręce. 
       Przez resztę drogi nie odzywali się już do siebie. Kiedy tylko zauważyła wyjście na zewnątrz skinęła nauczycielowi lekko głową w podziękowaniu i szybko wyszła z budynku. Odszukała wzrokiem blondyna, po czym podeszła do niego z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Złapała jego dłoń, kiedy chciał zmierzwić jej włosy. Obrzuciła go nienawistnym spojrzeniem. 
- Moich włosów się nie dotyka. - syknęła, puszczając nadgarstek przyjaciela. W odpowiedzi usłyszała jego głośny śmiech. 
- Ja również cieszę się, Jo, że podoba ci się tutaj. - pokazała mu język, siadając na trawie obok chłopaka w lokach na głowie, z którym wcześniej rozmawiał Niall. Wystawiła rękę w jego kierunku.
- Joanna. - przedstawiła się krótko, patrząc prosto w jego zielone oczy. Nie bała się przyglądać ludziom podczas rozmowy, a nawet bardzo pomagało jej to w zauważeniu, kiedy kłamią.
- Harry. - szatyn uścisnął dłoń dziewczyny, potrząsając nią lekko, czym wywołał szeroki uśmiech na twarzy Hill. 
- Jesteście razem w pokoju? - zapytała, siadając po turecku. Nawet nie wiedziała, kiedy zaczęła szukać wzrokiem mężczyzny, którego poznała na korytarzu. Po prostu bardzo ją zaintrygował, to wszystko.
- Nie, ale mamy razem większość lekcji. - mruknął Horan, siadając obok szatynki. - Z tobą też się kilka znajdzie. - dodał szybko.
- Zabrzmiało, jakby ci się to w cale nie podobało. - skrzyżowała ręce i udając śmiertelnie obrażoną, odwróciła się do niego plecami. 
- Nie podoba mi się, bo mamy ze sobą plastykę i wf! - krzyknął, zwracając na siebie uwagę kilku osób, siedzących dookoła. Automatycznie odwróciła się do niego przodem i pacnęła z całej siły w tył głowy. 
- Nie mów, że dziewczyna jest od ciebie lepsza z WFu. - zaśmiał się Harry, patrząc prosto na dwójkę przyjaciół. Jo podniosła wysoko brew, podnosząc się jednym, zgrabnym ruchem z trawy.
- Ta dziewczyna wygrała większość zawodów, w których brała udział. - mruknął blondyn, przesuwając się bliżej nowego znajomego.
- Idę z powrotem do pokoju, bo zaraz padnę na twarz. - oznajmiła Hill, strzepując ziemię ze spodni i biorąc jedną z mapek szkoły, którą miał w posiadaniu blondyn. - Może tym razem się nie zgubię. - dodała cicho. Miała nadzieję, że Niall tego nie usłyszy, ale szybko ją straciła, ponieważ już po kilku sekundach dobiegł do niej głośny śmiech Horana.
        Planem Jo było zdrzemnięcie się przed uroczystością rozpoczęcia roku szkolnego, która co było dla niej dziwne, rozpoczynała się o 7 PM ale może nie chcieli aby studenci musieli gnać na złamanie karku aby tylko zdążyć na tą całą szopkę. Gdyby nie to, że jest studentką pierwszego roku, na pewno by na to nie poszła. Nienawidzi takich uroczystości. Ale nie zna szkoły, nie zna profesorów więc musi ogarnąć co i jak. W pokoju nie było jej nowej współlokatorki więc teraz była pewna, że nic nie popsuje jej planów. Miała jakieś dobre dwie godziny na odpoczynek. Nastawiła zegarek na 6 PM i położyła się spać.
      Sala była pełna ludzi. Było tak ciasno, że ledwo dało się oddychać. Stała zaraz pod podium razem z innymi pierwszoroczniakami i kurczowo trzymała dłoni przyjaciela bojąc się, że jej drobne ciało najzwyczajniej w świecie zostanie stratowane. Była drobnej budowy przez co często postrzegana jako księżniczka z porcelany, którą trzeba chronić. Niczego nie zmieniało to, że mierzyła 170 cm wzrostu, bo i tak nadal była drobna.Nie cierpiała tego. Nie cierpiała tego, że każdy jej były chłopak traktował ją jakby oddychanie mogło ją zabić. Nikt nie dostrzegła tego, że ona wcale nie jest taka bezbronna. Przez swoich rodziców miała bardzo silną psychikę i to chyba jedyna rzecz za którą jest im wdzięczna, a dzięki zamiłowaniu do sportu miała dobrą kondycję. Ale nawet to ostatnie nie pomoże jej w przetrwaniu w tej dziczy, jaka własnie dookoła niej panuje.
__________________
No cześć wszystkim. Tutaj Jesica. Jak widzicie publikujemy z Evi pierwszy rozdział równo dwa tygodnie po Prologu. Mamy nadzieję, że chociaż trochę wam się podoba. Ja osobiście uważam, że momenty pisane przez Evi są zdecydowanie lepsze od tych moich. xD
No dobra, nie pozostaje mi nic innego, jak was wszystkich pozdrowić, prosić o komentarze, których nie spodziewałyśmy się aż tyle i czekać do następnego.
Jes.

11 komentarzy:

  1. Za cholere nie wiem, jak to jest, że zawsze z tym co na waszych blogach znajdę (to już trzeci :o) trafia perfect w mój gust! Na tamtych motoryzacja, teraz sztuka... a i oczywiście mocne charaktery. :D Skoro taki świetny początek, to dalej może być tylko lepiej. Nie mogę się doczekać nn!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w stu procentach. Nie mogę się,doczekać jak rozwinie się przygoda Jo na uczelni.

      Usuń
  2. Jest świetny. Już nie mogę się doczekać następnego. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już nie mogę się doczekać pierwszych zajęć Jo :)
    Świetny rozdział :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej ! Rozdział super ,tylko mam jeden problem gdy czytam to nachodzą na tekst strony i statystyki na tekst. Nie wiem czy to tylko mój laptop szwankuje czy tak ustawiłyście. Poza tym nie mogę się doczekać nn . Dagmara

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne. I genialna piosenka w tle xD Ogólnie cudowny rozdział i wszystko było zajebiście <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Trafiłam na tego bloga przypadkowo ( jak prawie zawsze ) ale sądzę, że zagoszczę tu jak najdłużej się da. Podoba mi się jak rozwijacie fabułę, zdecydowanie macie dryg do pisania. A uwierzcie znam się na rzeczy, przeczytałam już chyba kilkaset blogów. ( Taaaak, nie ma się co robić w nocy. Pieniędzy na koncie nie ma, ale jest router ! ) W każdym razie czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam, całuję i życzę weny.
    Ana Bell
    http://escape-from-loneliness-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz szczęście, że mi się twój komentarz podoba, bo normalnie za ten spam, to bym usunęła. xD

      Usuń

Lydia Land of Grafic